czwartek, 15 października 2015

Rozkosmatka i Bobasek.

Rozkosmatka i Bobasek.

Laleczki pojawiły się w moim domu troszeczkę przybrudzone a jak wiadomo szczęśliwe lalki to czyste lalki, więc moje powędrowały do kąpieli. "Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu!
nie mam rączek jedenastu, tylko dwie mam rączki małe, lecz do mycia doskonałe. " :)
Rozkosmatka i Bobasek podczas mycia - wyraźnie rozbawione, chlustały wodą małymi rączkami.



Po dokładnym wyszorowaniu plastikowych ciałek i umyciu włosków Rozkosmatki oba bobaski opatuliły się w ręczniczki. Wyglądały przesłodko :)



Włoski małej po wyschnięciu bardzo łatwo i przyjemnie się rozczesywało. Mięciutkie włoski po wyczesaniu stały się proste, na szczęście nie skołtuniły się i nie łamały. Okazało się że oryginalna fryzurka Rozkosmatki to dwa kucyki, gdyż pośrodku główki wyraźnie odznaczał się przedziałek.
Tutaj mała z niecierpliwością podawała mi grzebień, żebym wieczorową porą powolutku rozczesywała jej włoski :)



Rozkosmatka cierpliwie pozwalała sobie czesać włoski :)



Gorzej sprawa miała się z ubrankiem. Po ręcznym wypraniu okazało się że na śpioszkach (jak widać na zdjęciu) jest mnóstwo kuleczek i paproszków. Udało się je usunąć za pomocą maszynki do golenia. Bardzo delikatnie przesuwałam maszynką po materiale.




Tyle puchu pozostało :)



I jeszcze tylko małe wałkowanie taśmą samoprzylepną do ubrań...



I mała już w komplecie :)



Z Bobaskiem to zupełnie inna historia. Nie miałam dla niego ubranka, więc expresowo szydełkowałam śpioszki dla łysolka. Pomyślałam że połączę białą i seledynową włóczkę i powstaną śpioszki, do tego dwa guziki pod kolor jego oczu. Oto efekt:







A tutaj wcale się nie obraził, chciał tylko pobawić się kołem sterowym :)


Mój mały marynarzyk :)

  


A tak prezentowało się rodzeństwo razem:














Niebawem kolejne Kapustki i ich przygody w Kapustkowym świecie.
Zapraszam.






poniedziałek, 5 października 2015

Nastepne Kapustki do kochania.




   No i stało się :) Pięknego wieczoru podczas rozmowy z siostrą przez skeypa, "niechcący" wzięłam udział w aukcji Kapustek. A tak walczyłam z pokusą! A to wszystko przez siostrę! Ona to samo zło! Noooo ale tylko jeśli chodzi o laleczki, poza tym jest wspaniałą siostrą!
Wracając do aukcji... Ja naprawdę nie chciałam adoptować kolejnej laleczki... Eeeee to znaczy chciałam, ale nie chciałam przyznać się sama przed sobą. Siostra zrobiła to za mnie :) Najpierw tylko przeglądałyśmy eBay, z Kapustkami oczywiście. Potem było takie: "oooo zobacz jakie słodkie!" albo "oooo a te jakie kochane..." A potem już tylko było "klik" i stało się.... Coś strasznego... Coś co uświadomiło mnie że uzależniam się od posiadania... Ślicznych, kochanych Kapustek! Ale co najgorsze... Wygrałam aukcje!!!
   Karton z Kapustkami pojawił się wczesnym rankiem. Jeszcze spaliśmy z mężem kiedy ktoś zapukał do drzwi.
Nie mieliśmy siły ( a może chęci :D ) żeby wstać i tylko usłyszałam słowa mojego męża: "chyba Twoje CEBULKI wylądowały znów w binie". Dodam tylko że bin to kosz na śmieci.
Myślę sobie:" jakie cebulki, o co mu chodzi?" I dotarło do mnie :D Pod drzwiami leżała kartka:



Padał deszcz więc wysłałam męża po paczkę :) Tym razem wypadło na zielony bin, czyli ten z plastikiem i szkłem w środku. A oto paczka:




Pierwszy paczkę chciał otworzyć mój kot:


Ale wytłumaczyłam sierściuszkowi mojemu kochanemu że najpierw muszę zrobić zdjęcia a później zobaczymy co w środku.  A w środku? ( Kota już nie było, zupełnie zgubił gdzieś zainteresowanie zawartością paczki ).




W środku kupka uśmiechniętego, aczkolwiek brudnego szczęścia :D
Ale po kolei, pierwszy z paczki wyszedł mały Kaczorek :)



Mała rozkosmatka :)


 Mały Putinek :)



 Mały Bobasek :)


 Oraz mała Blondi :)



Ale to nie wszystko! Do Kapustek sprzedawca dołożył od serca trzy fajowe Kapustkowe wdzianka!


 Te poniżej są oryginalne z Kapustkowa :)






Słowem - jestem bardzo, ale to BARDZO zadowolona! Masę pracy przede mną, ale jak to mówi moja mama: "damy radę"!


Zapraszam na kolejne posty :P










niedziela, 13 września 2015

Marcelek

Przedstawiam Wam Marcelka :)




Marcelek zjawił się w moim domu w pudełku z innymi Kapustkami jako śliczna Marcelinka :)
Oto laleczka w oryginale:








Jednak włoski Kapustki u nasady "przeżarte" były jakąś substancją i nie dało się ich odratować. Taki śliczny rudzielec z loczkami... Po prostu włoski zostały mi w palcach przy pierwszym dotknięciu :(
Trzeba było pozbyć się ich przy pomocy igły - powciskałam włoski (raczej ich pozostałości) do środka, uprzednio odczepiwszy główkę od korpusika. Trochę mi to zajęło i czasu i cierpliwości :)
Efekt? Łysiuteńki Marcelek z dziureczkami w główce, ale i tak ma swój jedyny i niepowtarzalny urok :) Dodam jeszcze, że rozdzieliłam główkę z korpusikiem w celu dokładnego wymycia ciałka laleczki, zgyż Kapustki muszą być czyściutkie i pachnące a przez to szczęśliwe :D


Tutaj laleczka jeszcze z pozostałością włosków:


A tutaj już bez włosków :)


Marcelek jeszcze bez czapeczki, ale jesień zbliża się do nas małymi kroczkami i w głowie mam już kilka pomysłów na nakrycia jego główki.







Puki co trzeba było malucha ubrać i tu Wam się przyznam, że takiej fuszerki jakiej się dopuściłam - jeszcze nie widziałam :)))))
Majteczki zszyłam ręcznie ale podkoszulek już na nowo zakupionej (tanio) mini maszynie do szycia.
I właśnie dlatego, że nigdy nie uszyłam niczego dla laleczek na maszynie do szycia - to były moje pierwsze podrygi - podkoszulek dla Marcelka najlepiej niech pozostanie pod sweterkiem zrobionym na szydełku - to wychodzi mi nieco lepiej :)

Tutaj Marcelek czeka na podkoszulek:







A tutaj efekt mojej pierwszej pracy na maszynie do szycia:



Marceluś w spodenkach, wymyśliłam że będą z jeansu i takie trochę fikuśne z łatką :)
Materiał to moje spodenki, z których już wyrosłam... No dobra... Mój kufer się już do nich nie mieścił... Zresztą... Nie były już modne :D Zostało mi jeszcze troszeńkę materiału więc coś jeszcze z niego uszyję dla którejś z moich Kapustek.


 A tak prezentuję się z tyłu w pogniecionej już podkoszuleczce :)



 Bo każdy ma kieszeń - mam i ja!



 A tutaj już w pełnej krasie mój Kapustkowy Marcelek :)






Marcelek to najmniejszy maluszek w mojej kolekcji, ma ciemną karnację i figlarne oczka.
Kapustki czy są chłopcami czy dziewczynkami można poznać po rzęskach. Jeśli je ma - to napewno jest dziewczynką. Postanowiłam mimo wszystko, że Marcelek pozostanie chłopczykiem, bo tak mu pasuje. Jest takim ślicznym łysym bobaskiem a że ma rzęski? Chłopczyki też mają! :D


Zapraszam na moje kolejne posty, mam jeszcze trochę Kapustek do przedstawienia :)


Aneta.







piątek, 28 sierpnia 2015

Zuzia


Zuzia to moja pierwsza zaadoptowana (kupiona) Kapustka. Zakup tej laleczki to śmieszna historia, którą obiecałam że opiszę :)

Oto Zuzia: 


Śliczna, prawda?

Tak więc pewnego dnia wybrałam się z siostrą na miasto. W piękny letni dzień postanowiłyśmy odwiedzić duży sklep z zabawkami świetnie się przy tym bawiąc. Kto nie lubi zabawek?
Ogromny sklep, dużo kolorowych zabawek, gier,rozmaitości... Raj dla małych i dużych człowieczków :)
W pewnym momencie natrafiłyśmy na półkę z lalkami a na niej - Kapustki! Oczom nie mogłyśmy uwierzyć! Jeszcze kilka dni wcześniej wspominałyśmy że Kapustki tylko w U.S.A, a tu taka niespodzianka! Niespodzianką okazała się też cena :/ Jedna laleczka w promocji, o połowę tańsza od trzech pozostałych. Tylko że te trzy były takie śliczne! A ta w promocji już mniej... Nie żebym sugerowała że lalusia była brzydka, nie nie... Tylko że nie pasowała mi... Jak już coś się kupuje to musi się nam podobać, musimy to CHCIEĆ, a ja nie chciałam tej o połowę tańszej Kapustki i tak tęsknie patrzyłam na te droższe... Jednak nie zdecydowałam się na kupno, lalki były drogie i chociaż miałam pieniążki to jednak wydawało mi się przesadą wydać aż tak sporo na lalę.
Poszłyśmy z siostrą na kawę do McDonald`s, żeby tam przedyskutować kapustkowy temat. Siostra namawiała mnie żebym sobie taką lalę kupiła :) W końcu pomyślałam sobie że "raz się żyje" i że wracamy do sklepu. Ze ściśniętym sercem podeszłam do kasy z tą droższą Kapustką w ramionach (wydać tyle pieniążków na lalkę?), siostra stała obok, pani kasjerka zeskanowała lalusię i podała cenę do zapłaty... Ile? Zapytałam ją, gdyż myślałam że zaszła pomyłka, a pani kasjerka powtórzyła cenę i okazało się że wszystkie te lale były w promocji! Dodam, że naklejka z ceną w promocji widniała tylko po stronie jednej z lalek a pozostałe miały naklejkę z ceną o raz większą...
Bardzo bym się wkurzyła, gdybym zdecydowała się na tę tańszą lalkę a później okazało by się że wszystkie były w promocji... Koniec końców wyszłyśmy ze sklepu śmiejąc się na głos z sytuacji :)
Taka byłam szczęśliwa że jednak zdecydowałam się zaszaleć! Po kilku dniach odwiedziłyśmy sklep, tym razem towarzyszyła nam mama. I co się okazało? Naklejki z ceną dalej te same i wszystkie lale na swoim miejscu! Jaka strata dla sklepu, że nikt nie dopilnował poinformować o promocji wszystkich laleczek!
A ja mam Zuzię :)

Tutaj z Ewelinką:



A tutaj w stroju kąpielowym autorstwa mojej mamy :)





Aneta.









środa, 26 sierpnia 2015

Majteczki dla Ewelinki.

Moja Ewelinka najpierw dostała sukienkę a później doczekała się majteczek :)


Sukienkę zrobiłam na szydełku, lubię szydełkować, robótki na drutach...
Założyłam sukieneczkę na lalkę a że sukienka była prześwitująca okazało się że Ewelinka nie ma bielizny! Jak to? Dama i bez bielizny? Toż to nie przystoi :D

Troszeczkę materiału, igła, nici, nożyczki i ołówek:



no dobra... i kieliszek wina :D


Efekt? Ewelinka w sukience prezentuje sie szałowo!




a w majteczkach?




A tutaj już w majteczkach, sukience i w płaszczyku :)



Śliczniucha moja!


Aneta.



piątek, 21 sierpnia 2015

Moja przygoda z Kapustkami.


   Już od dłuższego czasu wiedziałam, że gdzieś tam daleko za oceanem można sobie zaadoptować laleczkę Kapustkę. Moją pierwszą Kapustkę kupiłam sobie latem tego roku, okoliczności tego zakupu opowiem w innym poście - zapewniam Was że było śmiesznie :D
   Jednak moja przygoda z Kapustkami zaczęła się dopiero przy kolejnym zakupie Kapustek - okazja nie do odrzucenia. Stałam się mamą adoptującą na raz aż 6 Kapustek!!! Aukcja na e-bay (w Anglii, gdzie mieszkam) okazała się nie lada okazją do taniego zakupu - przepraszam - zaadoptowania laleczek :)
Czekałam na nie z utęsknieniem, aż w końcu nadszedł dzień dostawy a ja - musiałam iść do pracy :(
Po przyjeździe do domu czekała na mnie karteczka od kuriera w drzwiach:






Okazało się że pan kurier zostawił pudełko z moimi Kapustkami w czarnym koszu na śmieci!
Na szczęście kosz był pusty a powód dlaczego akurat kosz na śmieci jest bardzo praktyczny - nikt nie wpadł by na pomysł żeby ukraść coś akurat z kosza na śmieci a i mój czas zaoszczędzony - nie musiałam czekać na kolejną ( zaaranżowaną w razie nie odebrania pierwszej ) przesyłkę.

Tak więc pudełko z moimi Kapustkami nareszcie wylądowało w moich rękach :)




Oczywiście od razu po sfotografowaniu otworzyłam pudełko i oto co zawierało:




A tutaj już wszystkie moje Kapustki z pudełka:




Każda jedna słodzinka kochana! Czeka mnie dużo pracy zanim te laleczki będą wyglądały jak na Kapustki przystało. Na pewno opowiem w kolejnych postach jak przebiegało moje kapustkowe odszczurzanie". Zapraszam!


Aneta.